środa, 18 lutego 2009

"Gra o cos wiecej" cz.4

Dobra,mu sze to w końcu napisać xD oto czwarta czesc "Gry o coś więcej" miłej lekturki:





"Gra o coś więcej"
cz. 4


Mniam, chrr, hm... auuuu!- obudziłam sie w swoim domku. na pietrze, na łóżku z zasłoną. wstałam, i zaszłam po moim orygnalnym zejsciu. bolisie jeszcze spały. Uśmiechnełam się. nie miałam ochoty robić sniadania, wiec wziełam jedno z ciastek z mojej "ciastkarni" jak zwykle były pyszne! Miałam na sobie oczywiście pidżame, różową z falbanakmi. nie chcący ją pobrudiłam. Jutro wezme tą niebieskią, żółta jak niebieska sie pobrudzi, pomyślałam. wszystkie były takie same, tylko miały inne kolory. Gdy tak jadłam, nagle przypomniałam sobie swój sen. jak goniłam agusie, potem gdzieś wleciałam, do jakiejś kryjówki, ona coś tam mówiła, że mam ocalic panfu. heh! Dziwny był ten sen- tylka taki jakis realistyczny...
- Ding Dong!-moje rozmyslania przerwał dzwonek. dziwne. kto to moze byc o tej porze? Juz miałam otworzyć drzwi gdy mimo chodem spojrzałam na piętro i ujrzałam swoje odbicie w różwoym lustrze. O matko! Niebieskie włosy były rozczochrane i pobrudzone jakimś starym papierem. hmm. dziwne, skad on sie tam wzioł? Lecz nie rozmyślałam długo, ponieważ włosy to nie była jeszcze taka katastrofa (zawsze są rozczocharne, ale teraz były wyjatkowo bardziej) za to różowa sukienka pidżamowa była cała upaprana bitą śmietana z ciastka.
-O matko!- poleciałam do szafy. obok niej leżały zmiete ubrania. te, które miałam wczoraj na sobie. pewnie sie potknełam i ubrudziłam ubranko. -przełknełam slinę i nie wiedzieć czemu, nagle miałam wrazenie, że to jednak nie był sen...
-Ding Dong!
-Idę!-wrzuciałam na siebie jakieś ubranka, które w połączeniu wyglądały jak ubranie fryzjera. poleciałam do łazienki i zmyłam te skrawki starych gazet. starych gazet... mnóstwo ich było w tej kryjówce... w tym śnie.
-Ding dong!
-No juz!- rekami przygładziłam włosy (żadego efektu) i poleciałam do drzwi (czyli kotary xD)
Otworzyłam. Omatko. stał w nich jakiś przystojniak. miał czarne, długie i tak samo jak moje rozczochrane włosy, lecaz jego wyglądały, jakby miały takie być. na jednym oku namalowanom miał gwiazde, taka czarną i czerwoną obrubką. Na sobie miał czarna, cisnawo-luźną bluzke z czerwonym bolisiem i szerokie, szare spodnie. całości dopełniały nie zawiązne ei eleganckie białe buty. kolor siersci czerwony. całosć- 6+ Był piekny! No i widać ze w moim typie. a jego usmiech! taki łobuzerski i ... szczery!
-Cześć!
-C-cześć-nie wiem czmu, ale sie jąkałam.
-Jestem tabitek. niedawno sie tu przeprowadziłem, i chciałbym kogos poznać. widziałam jak tu wchodzisz. pomyslałam sobie, że dziewczyna z takimi fajnymi, niebieskimi włosami nie moze być dretwa.- o matko! on chwali moje włosy! miałam ochotę zemdlec!
-dzieki! twoje włosy też są fajne. A tak w ogule to jestem labiaczka.- zaczełam sie drapać w tył szyi. uśmiechnełam się.
-to, moze wyszkoczymy gdzieś razem po południu?
-Jasne! To znaczy... nie mogę...
-czemu?- jakos zmarkotniał , no alejak mu miałam powidzieć, że turnieju karcianym???
-Ja.. no... yyy... Musze... isć do sklepu!- wymówka moze nie najlepsza, ale innej nie mogłam wymyślic.
-No, chyba nie będziesz robic zakupu cały dzień?-powiedział śmiejac sie. Jeszcze pomysli ze jestem modnisia!
-nie, ale... Muszę zrobic pranie (to akurat było pocześci prawdą) i posprzątac chatkę!- moze sie przekona?
-A, no, to szkoda. Moze jutro?
-Eeeee, a mozę wieczorem? wtedy jestem wolna?
-Ok! może wyskoczymy pograc w piłke przy ksiezycu? lubisz?
-uwilebiam!
-No, to jestesmy umuwieni. Pa!
-Pa!-Zamknełam "drzwi" i nie wiedziec czemu krzyknełam na cały pokuj! ojc! bolisie sie opbudziły!
-Hej!
-Co sie stąło?- Wymamrotałą Easter (Dziweczyna bolis w paski)
-Nic! zaraz wam zrobie sniadanie.,
-A od kiedy masz taki dobry humor robiac sniadanie?-sprintek (bolis chłopak, czarny) musiał sie wszystkiego czepiac!
-Od dzisiaj- swoim wzrokiem sprawiłam, że cała trójka (sprintek, easter [inaczej Tęczówka] i czuprynka [dziewczynka bolis, różowa]) sie juz nie odezwała. Zrobiłam śniadanie, i poszłam sprawdzic o której jest kolejny mecz kart. Ogłoszenia znalazłam na dyskotece.
-Hmm, o 15. mam trzy godziny- wymamrotałam, i w oczy rzuicły mi się słowa zapisane malenkim druczkiem i nagle, jak za dotkneciem czardziejskiej różdzki, przypomniałam sobie wszystko- jak odczytałam maleńkie literki, jak zostałam wylosowana do turnieju, jak odwiedziła mnie agusia, jak goniłam ją po plaży, jak weszłam do tajnej kryjówki... i jak bez sił opadłam na ziemie, a potem obudziłam sie w swoim łózku.
-Czyli to nie bł sen, to sie działo naprawde... ale kjak ma ocalic panfu od zatoniecia? nawet pudzian nie ma tyle siły, by je z powrotem wyciagnac (;))-przełknełam sline, i poszłam na balokon zamku, a z tamtad do wiezy kamari. przy okazji napiłam sie coli z automatu. w wieży była tylko kamaria. na szczęscie. postanowiłam rozwikłać ta zagadke.
-witaj!-kamaria przywitała mnie, i ijakos dziwnie sie zaczerwnieniła, a ja chyba tez-co cie tu sprowadza.
-Jestes czarodziejka, tak? Ja mam pytanie, które mnie nurtuje od długiego czasu.
-Jakie? usiadz.-wskazała na krzesło obok stolika ze szklaną kulą.
-Ja.. chciałabym wiedzieć... to...- Nie mogłam wydusić tego z siebie. ale musiałam. Jęsli nie teraz, to kiedy?
-No ,powiedz. nie wstydz sie!- Kamaria usmiechneła sie troskliwie. znów przełknełam sline.
-Wiec, ja... chce wiedzieć... to takie trudne... ale musze.... chce.... musze... i mam prawo... wiedzieć.. kto...kim... są... no... moi rodzice!- mówiac ostatnie słowo podniosłam głos. kamaria przygryzła wargi, a ja, nie wiedziac czemu, poczułam w sobie okropną złosć! myslałam że sie żuce na kamarie, i nie wiedziałam dlaczego....
-Nie wiesz, kim są?-spytała sie. owijajać wszyskto w bawełne.
-nie.-odpowiedział oschle.-ale ty wiesz. wiem, ze wiesz!
-No, dobrze. postaram sie cofnac czas, i zobaczyc kim oni są...-Spojarzała w swoja kule.w jej oczach dostrzegłam łzy. Złosc zmala, ale jeszcze nie znikneła. A wiec teraz zobacze, dowiem sie, czy to co, powiedziała agusia, to prawda. po raz trzeci przełkneła mslinę. myslac ze nic w niej nie zobacze, spusciłam wzrok na kulę, i, o dziwo dostrzegłam....
Ok, to tyle. mało, ale nie mam weny, dlatego tez tak późno... teraz postaram się dawadx notki co tydzen, dwa tygodnie, co do błedów ortograficzynch- nie jestem słownikiem! ma prawo popełniac. mam nadzieje ze sie podobało! to bye!