oto druga część opowiadania:
"Titanic na panfu"
cz.2
Udało się! zdązyłam! nie mogłam w toi uwierzyć! byłam w niebie szukając swojej kajut!
- Sq24, hmmm, gdzie ona jest? o, mam...
trafiłam do jakiejś nory! były tam trzyłóżka, toaleta iszafa. i to wszystko! jedno łóżko było piętrowe, a drugie miało tylko to na górze, bo na dole był same deski. zajełam to samotne łózko. okazało sie, że pokuj dzieliłam z jedną inną pandą z panfu i jednym pingwinem z club pengiun. rozpakowałam się, i zaraz poleciałam zwedzac statek. był ogromny! zasługiwał na swoją nazwę! weszłam na dziób. wrażenie było niesamowite! statek prół z całą swoją predkością, było ciemno, nikogo orpócz mnie tam nie było...
stanełam na barjerce, rozłożyłam recę i krzyknełam:
-Jestem królową świata! juhuuuuuuuuuu...
poniosło mnie, was też by poniosło! wróciłam do siebie i nakarmiłam bolisie. zaczełam rozmawiać z pandą, a pingwin patrzył na nas zazdrośnie, bo nie miał z kim pogadać. Sprintek (bo tak się nazywa mój czarny blois, a drugi, różowy, czuprynka) zaczoł rozmawiać z niebieskim pufflem pingwina. czuprynka stała w kąciku swojego łózka i patrzyła (jest strasznie nieśmiała) jak sprintek rozkręca swoją rozmowe już nie tylko z siorbkiem (niebieski puffel) ale i z ciamkiem (czerwony puffel). w końcu jednak dzięki Sprinterkowi także zaczeła rozmawiać, ale tak mizernie. Ja sama dwoiedziałam się coś więcej od innej pandy, która nazywała się gracjapl. mówiła o tym, że bilet wygrała w loteri, bo jego właścieciel zachrowoał i zrezygnował z wycieczki. gracja miała jednego bloisia, bo reszte musiała zostawić, gdyz nie bardzo chciały jechać, no i miały jeszcze konkurs naukowy. Lecz ten jeden bolis był chory, a grzcja dowiedziała się o tym dopiero jka się rozpakowała, i on się jej poskarżył, że go gardło boli. leżał w swoim łóżku, lecz nie spał. gracja miała czarne włosy, krótkie za ucho, ulizane z grzywką. na sobie miała sukienke w czarno białą kratke, a buty miała też czarne, lecz bez obcasa, ale z rzemykiem, na oku miała tatuaż w kształcie gwiadzki. kolor jej futerka był czarny. razem udało nam się poznać imie pingwina, nazywał się pintuś. cały był ciemnoniebieski, na sobie marynarskie wdzianko, a na głowie marynarską czapeczke. bąknoł swoje imie, a potem zaczoł słuchać wolkmena i oglądac film na iPodzie. Późnym wieczorem poszłam z gracją na potancówki dla trzeciej klasy. było fajnie. gracja też dobrze tańczyła, ale o wiele lepsza była w siłowaniu się lub w graniu w karty. Tam byłyśmy prawie całą noc. nastepnego dnia płyneliśmy jeszcze szybciej, chyba z 50 węzłów na godzine! poszłam sobie sama przejść się po statku, gdy (jak na złość!) spotkałam bogatą i jej przyjaciólki!
- i jak? w tych twoich kajutach trzeciej klasy sa stoliki? a może pokojik do pogawędki? -czemu ona musi być taka nie znośna?-nie??? och, a to szkoda, bo gdzie zaprosisz swojego chłopka? -zanim zdązyłam cokolwiek powiedzieć, bogata rozkręciła się na dobre.
-bogata, daj spokuj przecież ona nie ma chłopka!-prychneła Aniani
-i nie będzie miała, kto by chciał taką biedną, brzydką pande i to jeszcze o niebieskich włosach!-wpadła jej w słowo jakrawa. Ani spiorunowała ją wzrokiem. nie lubiła jak ktos jej wpadał w słowo! lecz ja nie widziałam niczego, anie nic nie słyszałam. patrzyłam się na balkon nad nami. nie wierzyłąm włąsnym oczom! właśnie gdy bogata powiedziała "chłopaka" ona ujżałam pięknego chłopkaka, własnie na balkonie! był bogaty, miał kajute w pierwszej klasie, na sobie czarny garnitur, czarne, wypolerowane na połysk buty a co najważniejsze, niebieskie włosy! identyczne jak moje! tylko nie tak puszyste, i troche krótsze. bogata spojrzała na balokon, prychneła i powiedziała:
-kolejny dziwak! ale i tak lepszy od ciebie, a na pewno BOGATSZY! idziemy!-dziewczyny posłusznie poszły a ja się w niego wpatrywałam jeszcze przez kwadrans, aż on nie poszedł. potem długo jeszcze o tym myśłałam. zwieżyłam sie gracji, a ona zaczeła się śmaić.
-szkoda, pewnie łądne ciacho. ale jest bogaty, wątpie zeny związał się z kims takim jak my!- poczułam się troche urazona, ale tak czy siak gracja miała racje. westchnełam. mize miała racje? juz chciałam mysleć o czyms innym lecz nagle sobie coś przypomniałam. pamietam jak byłam amała i marzyłam by zostać reporterka. na spotkaniu w san franpanfu najsławniejszy reporter świata, powiedział:
-"w miłosci czy w rodzinie, służbowo czy prywatnie, gdy jest nadieja lub gdy nie ma jej nawet iskry to reporter nie często lecz zawsze pruje na przód, i nigdy, nigdy się nie poddaje!"
te słowa pamiętałam zawsze gdy pisłam bloga, gdy pisłaam dla gazetki bambo gazte. nigdy, nigdy się nie poddawałąm, i teraz też nie zamioerzałam!
-nigdy!-wyszeptałam i wybiegłam z kajuty.
-hę?-gracja nie mogła zrozumieć o co chodzi, a pingwin spiorunował ją wzrokiem, chyba myślał ze mnie obraźiła. pobiegłam na dziub. chyba kierowałam się intuicją, i dobrze, bo ona tam był! stał nad barierką i myślał. pomyślałam o moich bolisiach. o czuprynce, która zawsze bała się zgadać kazdego, i o sprinterku, który zagadywał bolisie spotkane na ulicy. postanowiłam że będę brać z niego przykład!
-zamirzasz skoczyć?-wypaliłam. miałam ochote zapaść sie pod ziemie gdy na mnie spojrzał. jego oczy (tak jak i włosy) były ciemno niebieskie. popatrzył na mnie jak na idiotke, i jakby się nad czymś dziwił. zamknełam oczy! ale jest głupia że o ogule coś do niego powiedziałam!
-wiesz, zastanawiałem się nad tym!- odpowiedział zartobliwie i się zasmiał. ze zdumieniem otwarłam oczy. nie wierzyłam1 powiedział do mnie jak do koleżnaki! oparłam się o barierke i powiedziałam spoglądajac w dół:
-nie radze, jest zimna.- znów na mnie spojrzał, ale tym razem z podziwem
-jak bardzo?-widac, ze się gorączkowo nad tym zastanawiał
-nie wiem, to zalezy. ale na pewno nie powyżej zera, bo jest późny wieczór, a to jest północny atlantyk. poczujesz jakby ktos w ciałe ciało wbijał ci szpilki.-zbladł
-aha-wymarotał i przełknoł śline
-więc dobrze, że nie skoczyłem
-a dlaczego chciałeś to zrobic?
-czułem się jak w pułapce pieniędzy. wiesz, czasem zazdrosze takim jak ty.
-czyli?
-biednym. takim którzy mogą robic co chca, pływać w zimnmej wodzie w ubraniu, taplać się w błocie. ja nie mogę. takim którzy sami zarabiają jna życie, którzy idą do pracy, spotykają przyjaciuł, i zawsze mogą robić na co mają ochote, nie muszą być zawsze na tip-top.- miał racje. nigdy się nad tym nie zastanawiałam. faktycznie, nie zawsze miałam kase na ulubione ubrania, ale zawsze mogłam robić co chce! nikt mi nie zabraniał sie taplać w błocie, wspinać na wulkan, a nigdy nie widziałam żeby bogata, Aniani albo jaskrawa to robiły. myślaam że nie chciały, ale zawsze sie zastanawiałam sie co jest takiego w jej spojrzeniu,. teraz wiedziałam. tam był smutek, zazdrość. spuściłam wzrok. nagle ożywiłam się. wpadł mi pewniem pomysł!
-co ty robisz zawsze wieczorem?-spytałam podchwytliwie.
-nudze się.-to mnie zbiło z tropu!
-nie idziesz do jakiejś restauracji, na potancówki itp.
-tam się właśnie nudze!
-a chcesz się choć raz dobrze bawić wieczorem?-ośmiechnełam sie podchwitliwie. myślałam że powie ze mu nie wolno, ze nie chce, ale warto było sprubować!
-pewnie1 o tym włąsnie marze!-a jednak!
*
zabrałam go tam gdzie zawsze ja z gracją spędzam wieczór. dziś jej jednak nie było. razem tańczyliśmy, on pokazał innym jak się siłuje, był duużo lepszy od gracji! bawiliśmy sie świetnie! na koniec on powiedział że zabierze mnie na swoje "nudy" ciekawy pomysł, no ale przecież nie może! one jednak powiedział ze zaporszeni moga, a on pożyczy jej jedną zw strojów swojej siostry! następnego dnia, a raczej wieczoru wystrojona w jakąś ciasna i niewygodną sukienke poszłam z nim na jego atrakcjie. sala była przepiękna, żarcie pyszne, ale nie było tam atmosfery! nikt sie nie siłował, jeśli ktos tańczył to tylko walca albo tango, nikt tam nie skakał, nie grał w karty, szczerze to sie tam nudziła, i gdyby nie muj ukochany niebiskowłosy nie wytrzymałabym tak. on nazywał sie snaksior, bardzo podobnie nazywał się jego brat, snaks. jego siostra zaś tamaki. ona jedna wiedziała o tym ze jestem z trzeciej klasy, bo przecież miałam jej sukienke. ale nic nikomu na szczęście nie powiedziała. nie bawiłam się fajnie, ale na szczeście byłam przy nim! snaks i tamaki byli w tym samym wieku, młodsi od snaksiora. ja też byłam od niego młodsza, ale starsza od nich. usmiechnełam się do niego. on mi się odwzajemnił.
*
szybko wróciłam do swojej kaujty. nie wiem cy cieszyć sie z tego wieczoru czy nie. szybko jednak zasnełam. obudził mnie wstrząs, a moze moja wyobraźnia? gdy zeskoczyłam z łóżka poczułam coś dziwnego!
koniec części drugiej!